niedziela, 13 maja 2012

wszyscy je znamy, ale...


Muzyka klasyczna. Coś tam niby było w gimnazjum na temat Vivaldiego, Bacha, Mozarta itd. Przez słowo "coś" mam na myśli datę i miejsce urodzenia, ścieżkę do światowej kariery, puszczony albo i nie jeden, najbardziej znany, utwór z magnetofonu w klasie, którego nikt tak naprawdę nie słuchał. To tyle co wynosimy ze szkoły na ten temat. W najbardziej popularnych stacjach radiowych na pewno nie usłyszymy takiej muzyki, a zachęcić samego siebie także jest trudno. A bo to trzeba iść do opery albo filharmonii, a to nudne, a to bla bla bla. O wiele łatwiej słuchać innych rzeczy. Mimo tych wszelkich przeciwności, jest kilka motywów, które umiemy zanucić, które znamy bardzo dobrze, najczęściej z reklam lub bajek (chociażby Tom & Jerry). Jednakże zapytani potem u tytuł lub wykonawcę, nie umiemy odpowiedzieć. Mówię "my", bo jestem przekonana, że nie tylko ja jestem jak dziecko we mgle, jeśli chodzi o muzykę klasyczną.

Stąd też pomysł, aby wspólnie się trochę podszkolić w tym zakresie. Zacznijmy od Mozarta (instrumenty klawiszowe, 1756 - 1791). Na początek Sonata no. 11 (znana także pod nazwą Marsz Turecki) oraz najbardziej znana jego kompozycja, tzw. Mały Nokturn. Czas na Chopina i coś co bardzo dobrze znam z czasów szkolnych, ale to za sprawą mojego kolegi (który nawet próbował nauczyć mnie tego początku, haha). To coś to oczywiście Marsz Pogrzebowy. A teraz utwory z konkretnej opery, mam na myśli Carmen - Habanera (wersja bez wokalu dla bardziej obiektywnej oceny) oraz Les Toreadors. Najbardziej znany motyw filmowy ma swoje początki w utworze Wagnera (1813-1883) The Ride of the Valkyries. A to znamy z reklamy sieci sklepów Alma, która jest emitowana w stacji TVN - Flower Duet. Wokół tytułu tego utworu krążą plotki, że może nie być prawdziwy, jednak jedno jest pewne - Beethoven (1770-1827) na pewno włożył w niego swoje serce. Mowa o Dla Elizy (Für Elise). W przypadku Sonaty Księżycowej, wiadomo, że została skomponowana dla ówczesnej narzeczonej kompozytora, Giulietty Guicciardi. Na koniec nie można oczywiście zapomnieć wspomnieć o V symfonii

Z racji braku wiedzy teoretycznej, a właściwie jakiejkolwiek wiedzy, mam nadzieję, że dzisiejszy tekst, pisany od laika dla laika, był jak najbardziej przystępny. Utworów, które na pewno znamy jest o wiele, wiele więcej i nie udało mi się ich wszystkich dzisiaj Wam przedstawić. Myślę, że temat powróci (chociażby dlatego, że przez całe lato, będę wysłuchiwać wersji niektórych tych utworów granych na akordeonie lub cymbałkach) i znów będzie okazja aby zatonąć w dźwiękach fortepianu, skrzypiec, wiolonczeli i innych instrumentów.