środa, 19 grudnia 2012

kultura musi być


Pewnego sierpniowego dnia, za pomocą Facebooka, dowiedziałam się, że za trzy miesiące wystąpi w Gdyni moskiewski balet. Od dawna chciałam iść na balet, brakowało mi tego rodzaju sztuki. Do wyboru było Jezioro Łabędzie lub Dziadek do Orzechów. Po kilku ustaleniach z Naną kupiłam bilety na Dziadka dla nas obydwu i dodatkowo jeden jako prezent świąteczny dla jej mamy. Przedstawienie odbyło się wczoraj w Gdyni i bardzo chcę podzielić się z Wami swoimi wrażeniami :)

Główną bohaterką jest Klara, Drosselmeyer, jej ojciec chrzestny i konstruktor zabawek oraz Dziadek do Orzechów. Przedstawienie zaczyna się od balu w domu Klary, na środku stoi wielka choinka, a goście przynoszą prezenty. Klara dostaje oczywiście Dziadka, który bardzo jej się spodobał. Na bal przychodzi także Czarodziej wraz z zabawkami, które ożywają i bawią się z dziećmi. Po długim wieczorze Klara zasypia. Śni jej się, że atakują ją Myszy wraz z Królem Myszy. Na ratunek przychodzi Dziadek do Orzechów, który dowodzi żołnierzykami i ich zabija. Klara od teraz jest Księżniczką, a Dziadek Księciem. Czarodziej wysyła ich do Krainy Słodyczy. Fabuła jest bardzo prosta i nie dziwię się, że na przedstawieniu było dużo dzieci, i to nawet w pierwszym rzędzie! Bardzo przypadł mi do gustu tancerz, który był Drosselmeyerem i jednocześnie Czarodziejem (Nanuś, nazywa się Danill Orlov ;). Byłam wpatrzona i wsłuchana od samego początku. Szkoda, że muzyka była z playbacku, ale ta scena była stosunkowo mała i orkiestra by się nie zmieściła. A poza tym, pewnie za taki luksus trzeba by jeszcze dopłacić ze 100 zł, a to na moją studencką kieszeń byłoby już zdecydowanie za dużo. Zadziwiało mnie to, że mimo mnóstwa podskoków, jakie wykonywali tancerze, tylko kilka razy słyszałam tupnięcie. Fantastyczny był taniec chiński - bardzo humorystyczny i efektywny. Strasznie szybko minął mi czas, co dowodzi, że był dobrze spędzony.

Nie mam do czego porównywać tego występu, ale z pewnością zachęcił mnie do tego, żeby zobaczyć jeszcze więcej. Może za rok wybiorę się na Jezioro Łabędzie? Kto wie, czas pokaże. Na pewno ten spektakl sprawił, że poczułam już atmosferę świąteczną, a dzisiaj zapakowałam nawet wszystkie prezenty! Kto wie, ze dostanie ode mnie prezent? A może rózgę? :)

Polecam do obejrzenia - Dziadek do Orzechów (BBC Royal Opera House)

środa, 12 grudnia 2012

ho ho ho ho!


Na specjalne zamówienie dla Nanusi dzisiaj post o piosenkach świątecznych :) Mimo tego, że ozdoby świąteczne w galeriach handlowych królują już od Wszystkich Świętych, to my raczej zaczynamy żyć świętami od grudnia, a konkretnie od Mikołajek :) Mój Mikołaj w tym roku był bardzo mikołajowy, ze względu na kolor ubrania i dał mi tyle słodyczy, że wczoraj wylądowałam u dentysty! A nawet nie wyczyściłam butów... ];->

Zacznę od piosenki świątecznej, która ma ciutkę ponad dwa lata i ukazała się podczas, gdy ja nie mogłam się doczekać pierwszego występu tego zespołu w Polsce :) Mówię o Christmas Lights od Coldplay. I to kolorowe pianino! Co ciekawe, w teledysku pojawia się kilku Presleyów w tle, którzy grają na skrzypcach, a nad sceną wypisane są słowa po łacinie "Credo Elvem Etiam Vivere" co oznacza "Wierzę, że Elvis nadal żyje".
Wczoraj na wykładzie wspominałam o tym, że Kochana Nanusia opowiedziała mi o trzech swoich ulubionych świątecznych piosenkach, ale niestety nie pamiętała tytułów :( Opisała jedną z nich w następujący sposób: "no wiesz Iza, jest taka jedna, znasz ją na pewno, zaczyna się tak delikatnie pianinem, a potem są dzwoneczki w tle". Oto co nadesłała po tym opisie Patrycja: link. Nie do końca jestem pewna, czy o to chodziło, więc szukam dalej... ;) Ja zaraz po tym przypomniałam sobie o innej pięknej i polskiej (!) piosence.
Mam nadzieję, że w każdym mieście już zauważyliście to "sproszkowane mleko" (jak to mawia mój pies - pozdro dla kumatych :P)  padające na Wasze czapki - Pada Śnieg. Wielu z nas, aby dotrzeć na święta do domu musi przebyć trochę kilometrów, nieważne czy samolotem, pociągiem lub samochodem, więc w trakcie podróży szczególnie polecam te dwie pozycje - I'll Be Home for Christmas i oczywiście, znane bardzo z filmu "Listy do M." - Driving Home For Christmas. Obaj panowie mają takie miłe i ciepłe głosy. Czas na polski akcent. Nie wiem czy pamiętacie jeszcze taki zespół, bo coś o nim cicho, ale w 2008 roku nagrał piosenkę wspierającą akcję charytatywną "Pocztówka do Św. Mikołaja". Mowa o Feel i Gdy Wigilia Jest. Nie wszyscy postrzegają święta jako melancholijną i bardzo spokojną chwilę, a na pewno nie ci, którzy tworzą utwory do reklam Coca-Coli ;) 2 lata temu korporacja zerwała ze znanym wszystkim Wonderful Dream (w polskiej wersji językowej Coraz Bliżej Święta) i w reklamie zagrało Shake Up Christmas, które mnie bardzo pozytywnie nastraja na święta.
Na koniec jeszcze kilka klasyków. Merry Christmas Everyone zna chyba każde dziecko. To jest starsze niż "Kevin sam w domu" (1990), a dokładniej jest z roku 1985. Nie można też zapomnieć o krótkiej śnieżnej piosence - Let It Snow, często wykorzystywanej na lekcjach język angielskiego ;) Dwóch członków zespołu The Beatles także nagrało świąteczne piosenki, już po jego rozpadzie. Obydwie z nich to klasyki, tak jak ich twórcy, zacznijmy od Johna Lennona - War is Over. Paul McCartney nagrał Wonderful Christmas Time.
Ostatnia na dziś - Mistletoe and Wine i mam nadzieję, że czujecie, ze zostało trochę ponad tydzień!

Kochana Nanusiu, czy któraś z tych, to ta, o której mówiłaś? ;)


czwartek, 6 grudnia 2012

moje ulubione stacje radiowe


Skoro nie mam nawet chwili wieczorem, żeby to napisać, to oznacza, że naprawdę jest źle z moim czasem. Z jednej strony czuję pewnego rodzaju dumę, że udaje mi się trzymać aż 4 sroki za ogon, ale z drugiej zostawiam kilka spraw zaniedbanych. Na szczęście nie są to studia i nie jest to muzyka (ewentualnie mój muzyczny blog) :) Ostatnio zaczynam nieśmiało eksplorować krainy muzyki klasycznej za sprawą mojego chłopaka, więc może niedługo ukaże się druga część "wszyscy je znamy, ale..."

Z racji tego, że nie miałam zbytnio czasu wyszukiwać jakiś nowości, chcę napisać o innym źródle muzyki, jakim jest radio. Wszyscy słuchamy radia, w kuchni, w autobusie, w samochodzie. Dla mnie jest to obowiązkowy element każdego dnia, a tak naprawdę to boję się ciszy. Nigdy nie wiadomo co podpowie mi moja wyobraźnia, a tak, przy muzyce w tle, nie ma pola do popisu. Na obecnym etapie życia królują u mnie dwie stacje - Radio Złote Przeboje i Trójka. Trójkę zmieniam na Złote Przeboje najczęściej, gdy jest jakaś audycja "gadana", a ja akurat chcę sobie ponucić lub nie chcę być rozpraszana. Czasem zdarza się naprawdę coś ciekawego i zamiast uczyć się do kolokwium słucham co ludzie gadają na antenie ;) Za to Trójka rozkochała mnie w sobie swoją Listą Przebojów i audycjami weekendowymi. Złote Przeboje szczególnie cenię sobie w samochodzie, gdzie po prostu można sobie ponucić pod nosem w trakcie jazdy. Co prawda, częściej teraz podróżuję z Mateuszem i RMF Classic, ale nie szkodzi :) Myślę, że jest to jedna z najbardziej niesprawiedliwie potraktowanych przeze mnie dziedzin muzyki. Za niecałe 2 tygodnie idę na przedstawienie baletowe "Dziadek do Orzechów", więc powiedzmy, że sobie trochę poobcuję z klasyką.

Mam nadzieję, że odwiedził Was dzisiaj Mikołaj i przyniósł chociaż trochę słodyczy lub miłe słowo. Nie wiem czy moja regularność się poprawi, ale nie chcę zawieszać bloga, bo tym bardziej o nim zapomnę. Zobaczymy jak będzie, może nie będzie tak źle jak myślę :) W końcu prowadzę go tylko dla własnej przyjemności :)