wtorek, 25 września 2012

entropia nigdy nie maleje


Już jest. Płyta, o której rozmawiano od dawna. Fani wystraszeni zapowiedzią, którą stanowiło nagranie wiadomości zapowiadających koniec świata i dość apokaliptyczne sceny, a to wszystko okraszone dubstepowym brzmieniem, od kilku dni mogą przesłuchać całość płyty. Dodam, że nie ma jej jeszcze w sklepach, zespół oferuje odsłuch na swojej stronie.

Następne było Unsustainable, którego część stanowił wspomniany trailer. Ten robot mnie przerażał, chociaż wystarczy poczekać ponad 2 minuty, aby przebrzmiał głos wokalisty i już jakoś jest lepiej. Ale nie jest to moja ulubiona pozycja na trackliście albumu. Na pewno był to dobry wybór na singiel promujący, ponieważ wzbudził dużo spekulacji, plotek, ogólne poruszenie i zaciekawienie. 10 dni później na kanale Muse na YouTube pojawia się lyric video do utworu Madness. I co myślicie? Moim zdaniem o wiele lepsze od poprzedniej. Nadal słyszymy dużo elektroniki w tle, ale nasze ucho nie reaguje protestem. Albo przynajmniej przestaje po kilku odsłuchach. Dla chętnych - zapraszam do obejrzenia teledysku.

Zauważyłam wpis kolegi na Facebooku o Muse z tytułem Explorers. Nie wymieniłabym Wam tytułu każdej piosenki z całej dyskografii, ale mniej więcej je kojarzę. Jestem wzrokowcem, więc coś mi nie pasowało. Kilka kliknięć w Internecie i ciach. Już wiem, że płyta jest w Internecie. Klikam play i.... O taaak, te single były chyba najsłabszymi piosenkami jakie zespół mógł wybrać, reszta jest o niebo lepsza! Zaczynamy od Supremacy. Numer 1 na trackliście, numer 1 u mnie. Początek Panic station kojarzy mi się trochę z Shut Up And Let Me Go The Ting Tings, ale może lepiej, żebym siedziała cicho, bo Muse miało już pozwy o plagiat. Na płycie znalazła się też oczywiście oficjalna piosenka Igrzysk Olimpijskich w Londynie Survival.

Słuchałam jej cały dzień, mimo tego, że miałam do wyboru jeszcze Babel Mumford & Sons. Na pewno skrywa w sobie jeszcze wiele ciekawych propozycji. Nie mogę się doczekać koncertu, na który się wybieram (tak, Martyna, odkąd słucham nowej płyty, przeniosę góry, żeby tam być!). Na koniec dodam, że  nazwa płyty wzięła się od drugiej zasady termodynamiki (o zgrozo, myślałam, że pożegnałam się z fizyką na zawsze!), które mówi, że "W układzie termodynamicznie izolowanym w dowolnym procesie entropia nigdy nie maleje". Zdecydowanie polecam do przesłuchania dla studentów przy pakowaniu swoich rzeczy!

poniedziałek, 24 września 2012

jesienne nowości: happysad



O płycie wspominałam w parę postów temu, więc żeby pociągnąć trochę wątek, przedstawiam Wam dzisiaj świeżutki album z 5 września. Podobno powstawał w wyjątkowych okolicznościach i otoczeniu . "Brak cywilizacji, chłód, zimno, -30 na dworze. Nocą pod okna podchodziły dziki i lisy, w dzień sarny, a po domu cały czas latał nietoperz. Po drewno do kominka szło się brodząc w śniegu po pas, a gdy się już w domu porządnie rozpaliło czasem trzeba było łazić po nim w krótkich spodenkach, bo z człowieka się lało" - tak muzycy wspominają początki zimowej sesji nagraniowej (źródło: eskarock.pl). Zespół zamknął się na Mazurach, w ponad stuletnim domu ich przyjaciela i tam nagrywał swój materiał. W tym kontekście tytuł płty w ogóle nie dziwi :)

Tego samego dnia co płyta, ukazał się także oficjalny teledysk do singla promującego Wpuść mnie. Zdania są podzielone, co widać w komentarzach, ale jeden z nich szczególnie przypadł mi do gustu: "jakiż ten happysad nieobliczalny.. raz smutno raz wesoło raz ciepło raz zimno... no no no", napisał użytkownik grungerbread. Modliszka na końcu kojarzy mi się z tą od Pink Floydów, a w teledysku doszukiwałam się różnych części ciała wtopionych w krajobraz i doszukałam się trochę innego znaczenia tego "wpuść mnie" ;) Na płycie jest 12 utworów, czysto w stylu "happysadowskim" . Jako gość specjalny wystąpiła Marcelina, której głos słychać w Nie będziem płakać. 

Dopadło mnie jesienne przeziębienie i gdy pomyślałam "jesienne" pomyślałam "happysad". Przecież właśnie teraz tak jest - raz ciepło, raz zimno. Zespół ma 11 lat, znaną nazwę, szeroką publiczność i nie zawodzi. Ma swój indywidualny styl, łatwo rozpoznać ich piosenki w radiu. Płyta jest kontynuacją ich dotychczasowego dorobku, pasuje do niego, tworzy jedną całość, a mimo tego jest świeża i nadal się podoba. Nie będę za dużo się rozpisywała, płyta jest naprawdę dobra, polecam, żebyście sami po nią sięgnęli. Pozycja obowiązkowa dla fanów!

poniedziałek, 17 września 2012

ruszamy w drogę, hej!


Kamil Bednarek? Mówi Ci to coś? Oczywiście, że tak! Zmieniamy dzisiaj rodzaj muzyki, czas, aby na mojego bloga wkradło się trochę jamajskiego słońca! Mimo tego, że wydaje się Wam, że tryskam szczęściem i energią, to wcale tak nie jest. Reggae słucham gdy jestem smutna. Dawno nie miałam nocnej "randki" z muzyką, gdy po prostu włączam YouTube i zaczynam swoją podróż. Podróż przez wszystkie lądy i morza muzycznej planety, wtedy odkrywam swoje nowe ulubione miejsca i jestem nimi zachwycona. Moimi oczami są uszy i czuję się tak, jakbym nie miała ciała, jakby nie obowiązywała mnie fizyka i jej głupie prawa.

Już wiem od czego zaczniemy nasze zwiedzanie. Na YouTubie wszędzie blisko, a na pewno do Japonii! Trochę oszukanej co prawda, ale jednak. I znowu to fantastyczne uczucie, gdy sam układasz słowa piosenki, gdy totalnie nie rozumiesz o czym się śpiewa, a mimo to podoba Ci się. I Belong In Your Arms zespołu Chairlift przypomniało mi dzieciństwo i znów mogę mieć frajdę z nierozumienia słów (znajomość angielskiego zdecydowanie mnie jej pozbawiła, czego czasami żałuję, ale z drugiej strony słuchając swoich hitów sprzed dziesięciu lat można się trochę pośmiać z siebie w duchu). No i bas, mój ukochany bas. Te gitary same w sobie są podniecające, prawda? :) Wspominałam o tej piosence przy okazji poprzedniego posta, ale widocznie jest tak dobra i króluje na mojej playliście, że zasłużyła na pojawienie się drugi raz!

A teraz trochę naszej kochanej ojczyzny. Maria Peszek - co Wam przychodzi na myśl, gdy słyszycie to nazwisko? Ja widzę pióropusz, pomalowaną farbami twarz i powietrze nagle ma zapas seksu. Wraca do nas z nową, według niej najważniejszą, bo trzecią, płytą. Singiel Padam zachwyca i... po prostu zachwyca. Wpada w ucho dzięki swojej prostocie w muzyce i słowach. Nigdy nie pomyślałabym, aby wyrazić swoją miłość w ten sposób, poprzez porównanie do znaczka pocztowego! Świetna do śpiewania przy gotowaniu i innych obowiązkach domowych. Nie mogę się doczekać reszty.

Zaczęliśmy od reggae i pewnie niektórym zrobiłam smaczek, a tu na razie ni widu ni słychu. Okay, okay, już się robi. Mówiłam, że to będzie podróż, a ona ma wiele przystanków (chociażby na siku). Jamajka w Polsce? Oczywiście! Wiem, że Bob Marley, że ikona, że legenda. Ale to właśnie muzyka, głos i energia Bednarka do mnie przemawia i pokrzepia serce. Czasem lepiej niż chłopak lub najlepszy przyjaciel. Nie chcę wyjeżdżać stąd jest mi jakoś ostatnio bliskie, bo... właśnie to czeka niektórych. Wyjazd. Z jednej strony mnóstwo nowości, świeżości i intrygujących możliwości, a z drugiej? Dla każdego zapewne coś innego. Klip powstaje w ramach projektu Clip On The Road, którego idea polega na tym, że osoby, którym podoba się dana piosenka, mogą przelać na rzecz artysty 2 zł, czym wspiera powstawanie jego nowego teledysku.

A ostatnio wielki powrót królowej - Cher. I smutno mi się robi, gdy wpisuję "Cher" w wyszukiwarkę i podpowiada mi jakąś Cheryl Cole lub Cher Lloyd. Ameryka to jedna wielka plantacja piosenkarzy, piosenkarek i zespołów. Nie wydaje się Wam tak? If I Could Turn Back Time towarzyszy mi w nauce matematyki (ostatni egzamin już w czwartek, juhu!!!) Mimo, że niektórzy twierdzą inaczej strasznie podoba mi się jej strój! Jeśli chcecie iść na muzyczny spacer polecam Walking in Memphis, tak na początek. A potem sami znajdziecie swoją planetę i swoje ulubione ścieżki. Zachęcam wszystkich i tym samym kończę na dziś. Pozdrawiam!

poniedziałek, 3 września 2012

o! that's PMA!


Pamiętacie jak kiedyś pisałam o last.fm:Discover? Jeśli nie, kliknijcie w link :) Ostatnio dużo szperam w Internecie, nie tylko przy okazji sesji poprawkowej, i czasem, gdy chcę porównać swoją opinię z innymi na temat danej płyty/wykonawcy/utworu wyszukuje takich informacji. Przy okazji Two Door Cinema Club (post niżej) natknęłam się na stronę PrettyMuchAmazing.com, która rzeczywiście jest taka jak ją opisuje jej adres www.

Już przybliżam Wam do czego może ta strona służyć. Jeśli nie posługujecie się w wystarczającym stopniu językiem angielskim (nie znajdziecie tam żadnych referatów na temat płyt, raczej wszystko jest napisane prostym językiem i jest w miarę krótkie, więc polecam spróbować coś przeczytać!), kliknijcie po prostu przycisk play po prawej stronie (pod napisem Radio). Nastąpi przekierowanie na stronę shuffler.fm, ale w wyglądzie strony zmieni się tylko to, że u góry pojawi się pasek odtwarzacza. Nie wiem w jakiej kolejności, może dodawania piosenek na stronę, będą się one odtwarzać. Więc jeśli znalazłeś/znalazłaś coś tam dla siebie ciekawego, czytając jakiś artykuł, możesz być pewien/pewna, że w trakcie takiego słuchania kilka kawałków wpadnie Ci w ucho.

Oprócz tego, strona odpowiada mi kolorystycznie, podoba mi się to szare tło, gdyby było kolorowe, to cała strona byłaby taka "zapaćkana", a tak okładki to wystarczający dodatek kolorystyczny. Moje odkrycia na dziś to I Belong In Your Arms zespołu Chairlift (kiedyś z namiętnością słuchałam ich Bruises) oraz Dj, Ease My Mind Nick & The Dove w remiksie Twin Shadow. Myślę, że z czasem będzie tych odkryć przybywało (dzisiaj wieczorem tak naprawdę odkryłam więcej możliwości tej strony i koniecznie chciałam się z Wami na świeżo podzielić!). Nie wiem jeszcze skąd ten balon, ale jak się dowiem to Wam powiem! :))