O płycie
wspominałam w parę postów temu, więc żeby pociągnąć trochę wątek, przedstawiam
Wam dzisiaj świeżutki album z 5 września. Podobno powstawał w wyjątkowych
okolicznościach i otoczeniu . "Brak
cywilizacji, chłód, zimno, -30 na dworze. Nocą pod okna podchodziły dziki i lisy, w dzień sarny, a po domu cały
czas latał nietoperz. Po drewno do kominka szło się brodząc w śniegu po pas, a
gdy się już w domu porządnie rozpaliło czasem trzeba było łazić po nim w
krótkich spodenkach, bo z człowieka się lało" - tak muzycy wspominają
początki zimowej sesji nagraniowej (źródło:
eskarock.pl). Zespół zamknął się na Mazurach, w ponad stuletnim domu ich
przyjaciela i tam nagrywał swój materiał. W tym kontekście tytuł płty w ogóle
nie dziwi :)
Tego samego dnia co płyta, ukazał się także
oficjalny teledysk do singla promującego Wpuść
mnie. Zdania
są podzielone, co widać w komentarzach, ale jeden z nich szczególnie przypadł
mi do gustu: "jakiż
ten happysad nieobliczalny.. raz smutno raz wesoło raz ciepło raz zimno... no
no no", napisał użytkownik grungerbread. Modliszka na końcu kojarzy
mi się z tą od Pink Floydów, a w teledysku doszukiwałam się różnych części
ciała wtopionych w krajobraz i doszukałam się trochę innego znaczenia tego
"wpuść mnie" ;) Na płycie jest 12 utworów, czysto w
stylu "happysadowskim" . Jako gość specjalny wystąpiła Marcelina,
której głos słychać w Nie
będziem płakać.
Dopadło mnie
jesienne przeziębienie i gdy pomyślałam "jesienne" pomyślałam
"happysad". Przecież właśnie teraz tak jest - raz ciepło, raz zimno.
Zespół ma 11 lat, znaną nazwę, szeroką publiczność i nie zawodzi. Ma swój
indywidualny styl, łatwo rozpoznać ich piosenki w radiu. Płyta jest kontynuacją
ich dotychczasowego dorobku, pasuje do niego, tworzy jedną całość, a mimo tego
jest świeża i nadal się podoba. Nie będę za dużo się rozpisywała, płyta jest
naprawdę dobra, polecam, żebyście sami po nią sięgnęli. Pozycja
obowiązkowa dla fanów!