czwartek, 7 lutego 2013

królicza nora


Nie dało się zauważyć, że przez jakiś czas mnie tu nie było. Nie jest on jednak tak długi, jak na to wskazuje Archiwum bloga. Musiałam po drodze zrobić mały porządek, bo przez chwilę zbłądziłam i zapomniałam do czego tak naprawdę ten blog miał służyć. Miło siąść przed komputerem i poczuć znowu TO. Co mam na myśli? Wenę, potrzebę wyrażenia siebie przez muzykę, zwrócenie Waszej uwagi na Robbiego Williamsa, który śpiewa do marchewki. Właśnie on poruszył moje serce, palce i głowę i oto jestem - piszę do Was te słowa.

Chyba przed chwilą odkryłam jeden z dziwniejszych teledysków, jakie kiedykolwiek widziałam. Piosenkę pamiętam z dzieciństwa, ale no cóż, w telewizji mimo wszystko obowiązuje jakaś cenzura. I że akurat kliknęłam wersję bez cenzury... Doznałam jednego z większych szoków ostatnimi czasy - powinniście sami to zobaczyć, żeby wiedzieć o czym mówię. Ostrzegam, to jest trochę dziwne - link. Wolę Robbiego z marchewką w kostiumie królika i śpiewające sałaty! Zastanawiam się czy do swoich małych pokazów akrobatycznych wykorzystuje jakiegoś dublera czy sam jest taki wysportowany. Zauważyłam w to i w You Know Me i She's The One. Nie mówiąc nic o tym, jaki piękny jest ten drugi utwór. Cieszę się, że Robbie nadal nagrywa i to już od 23 lat, ale z sentymentem wracam do tych starszych utworów  które pamiętam, gdy jeszcze muzyki słuchałam częściej za pomocą radia i telewizji niż Internetu. Skoro już "wróciłam" i mam trochę wolnego czasu, to niedługo może się z Wami podzielę moimi nowymi odkryciami.

Nieśmiało jak na powrót, ale zawsze coś. Powiem Wam coś jeszcze w tajemnicy. Co prawda nikt w mojej rodzinie w to nie wierzy, ale ja uważam, że mój ojciec chrzestny jest strasznie podobny do Robbiego! Hihihihi :) Na zakończenie - trwa okres feryjno-sesyjny, mam nadzieję, że każdy znajdzie trochę wolnego czasu, nawet jeśli to tylko dwudniowa przerwa między egzaminem a wynikami z niego (czyt. dalsze uczenie się do poprawki). Mam nadzieję, że niedługo znów tu zawitam!