niedziela, 2 czerwca 2013
dzień dziecka
Zdjęcie przedstawia mnie po zabawach z moją 2,5-letnią siostrą Julą. Kredki to twarzy to był idealny pomysł na uatrakcyjnienie tego dnia. Fajnie mieć takiego malucha w rodzinie, bo o mnie jako o dziecku nikt już nie pamięta, nawet mama nie zadzwoniła :(
No tak, ale do Juli przyjechałam dopiero popołudniu. Mój wczorajszy dzień zaczął się bardzo wcześnie (jak na sobotę), bo już od 6.14 (dziękuję Asiu za pobudkę minutę przed budzikiem! :P). Za oknem nic nie wskazywało na to, że ten dzień jednak ma szansę się udać. Wyszłyśmy z Asią na przystanek - padało. Ech :( Ale wraz z kolejnymi minutami, przystankami autobusu, a potem skmki uśmiechy na naszych twarzach rosły. W Sopocie już nie padało, a niebo się przejaśniało. Jedna myśl chyba przed jeszcze długi czas będzie mi przychodzić do głowy, gdy przyjeżdżam do Sopotu: fajnie tam być, gdy nie idzie się do pracy :) Na szczęście nie trudno było znaleźć nasze miejsce docelowe, na plaży obok molo była już spora grupka osób (nie mówię kobiet, bo mężczyźni też byli!). Jednak najbardziej w oczy rzucała się kolorowa i SZEROKO UŚMIECHNIĘTA drobna postać - Ewa! Zero bariery między nią a nami, podchodziła, zagadywała, dzielnie rozdawała autografy, stawała do zdjęć i dla każdego miała miłe słowo. My byłyśmy zachwycone, że mogłyśmy ją zobaczyć, a ona, że tyle nas przyszło :) Ekipa TVN-u także nie była zła, pan producent nawet śmieszny :) Było mnie widać! A jakiś facet robił mi namiętnie zdjęcia podczas ćwiczeń :P Zostałyśmy do dziesiątej, także ominął nas ostatni trening, no ale ten dzień nie kończył się dla mnie tylko na treningu. Jeden mały minus - straciłam czarny sweter, no ale jakoś się tym bardzo nie przejęłam. Będzie okazja, żeby kupić nowy :)
Już czerwiec. Zorientowaliście się kiedy to minęło? Z kimkolwiek nie rozmawiam wspomina o tym jak szybko minęło to (prawie) pół roku. Nie wiem czy to ze względu na to, że od lutego mieszkam sama, więc dni mi szybko mijają na obowiązkach czy to ten czas tak pędzi. Mój tata zapytał mnie dzisiaj kiedy będzie dziadkiem. O rany. Naprawdę już jestem taka "duża"? :(
Na koniec jeszcze jedna refleksja z ostatniej godziny. Wchodzę do mieszkania, moi współlokatorzy ubierają się do wyjścia. Asia pyta: Jak tam Dzień Dziecka? Odpowiadam: Nie widziałaś zdjęć na facebooku? Asia: Widziałam, widziałam, ale się umalowałyście. Pytam: A jak udał się Twój tort? Asia: Zobacz sobie na facebooku. Ech, taaaak. Zaraz się okaże, że nie ma w ogóle potrzeby do rozmowy, bo o całym życiu można dowiedzieć się z Internetu. Staram się, żeby tak nie było, ale chyba różnie wychodzi. Ponadto, jest to jeden z tematów poruszanych w czerwcowym Zwierciadle (przypadło mi to pismo do gustu, ale nie wiem czy przeczytam te 200 stron w miesiąc, zważając na to, że za 2 tygodnie sesja) w raporcie pt. "Portet Polki 2033".
Czas się pakować, czeka mnie intensywny tydzień, na szczęście nie ze względu na uczelnię. Poznaniu - przybywam, Warszawo - wyglądaj mnie na zachodzie!