Dzień wolny - jest. Internet - jest (możecie nie wierzyć, ale wcale nie jest to takie oczywiste...). Minął tydzień od moich urodzin. Zdążyłam ochłonąć i zjeść swoje urodzinowe ciasto ;-)
Jedną z fajniejszych rzeczy było to, że moje urodziny zaczęły się 6 godzin wcześniej! Poniedziałek, 13 lipca, godzina 18:00 w Myrtle Beach. W Polsce właśnie zaczyna się wtorek, 14 lipca, i na mojej Facebooku zaczynają pojawiać się życzenia :-))) Bardzo dziękuję mojej mamie, siostrze i Elvisowi za wspaniały film! Wiem, że tak naprawdę chciałyście mieć pretekst do zjedzenia całego tortu o smaku tiramisu :D
Od mojej współlokatorki z Chin dostałam czerwoną pomadkę w prezencie, także oczywiste jest, że nosiłam ją cały dzień :-) Około godziny 15 zadzwonił dzwonek do drzwi i wiedziałam, że to DJ. Nie będę ukrywać, że nie jesteśmy "tylko przyjaciółmi". Wiem, że bardzo przejmował się moimi urodzinami i chciał zrobić z tej okazji coś specjalnego. Bałam się jedynie, że będę czuć się skrępowana, gdy dostanę od niego jakiś drogi prezent. Na szczęście DJ to "książę z bajki", więc trafił idealnie. Dostałam od niego dwa duże ciasta, które zrobił sam i zajęło mu to 3 dni (!). Jedno było o smaku Snickersa, a drugie o smaku Twixa. Takie tam batony w wersji XXL, czyli iście po amerykańsku.
![]() |
Tak, tak, uczę DJa polskiego :D |
Snickers wyszedł obłędny, dokładnie jak baton; Twix do lekkiej poprawy ale i tak super :D Ciasta jadłam cały tydzień do porannej kawy i dzięki nim nie byłam głodna w pracy przez długi czas ;-) Po małej degustacji poszliśmy z DJem na Broadway, czyli praktycznie do miejsca w którym pracujemy :P Stety-niestety jest to bardzo dobre miejsce do spędzenia czasu, jest tam po prostu wszystko. Po odwiedzeniu naszych znajomych w East Park i usłyszeniu mnóstwa życzeń w przeróżnych językach poszliśmy do kina na Ted 2.
![]() |
O tanich biletach do kina pisałam już ostatnio ;-) |
Film mógłby być trochę lepszy, pamiętam, że na pierwszej części śmiałam się o wiele bardziej. Ale dobra tam. Było fajnie. Następnie znowu odwiedziliśmy naszych znajomych, tym razem w Central Park, i udaliśmy się na urodzinową kolację. Oczywiście typical American:
![]() |
Bacon Cheese Fries - moje ulucione! Nigdy więcej normalnych frytek! |
![]() |
Double Smoke House dla DJa - praktycznie samo mięso i ostry Houston z papryczkami Jalapenos dla mnie |
Po pochłonięciu takiej ilości jedzenia musieliśmy udać się na mały spacer przed przejściem do kolejnej urodzinowej atrakcji :D A była nią wizyta w tutejszym Aquarium! Widziałam przeróżne rekiny i ryby, dotykałam płaszczki i meduzy, generalnie było super :-) Kto ma snapchata ten wie, że dodałam tego dnia jakieś milion snapów z tego miejsca :D
Moje urodziny wypadły w tym roku we wtorek i tak się złożyło, że we wtorek na Broadway są fajerwerki :-) Kilka minut przed 22 wyszliśmy ma deptak, aby podziwiać pokaz, który uczynił moje urodziny jeszcze bardziej fantastycznymi :-)
Czekałam na ten moment od pierwszego dnia pobytu tutaj... LODY!!! Obiecałam sobie, że sprawię sobie ten luksus na moje urodziny i słowa dotrzymałam :-) Dobra, DJ sprawił mi ten luksus :P (Jeśli wychodzimy gdzieś razem, nie ma nawet mowy aby pozwolił mi zapłacić choćby ułamek rachunku...) Zamówiłam lody o nazwie Birthday Cake Remix - lody o smaku Cake Butter wymieszane z kawałkiem brownie posypane kawałkami czekolady i posypką - niebo w gębie!!!
Ten dzień był fantastyczny od początku do końca :-) Bardzo dziękuję jeszcze raz za wszystkie życzenia! Mam nadzieję, że się spełnią :-) Były to moje drugie urodziny spędzone poza Polską, może to będzie jakaś moja nowa tradycja...? ;-)