niedziela, 18 listopada 2012

do laika :)


Ostatnio pisałam o braku polskiej sceny muzycznej na moim blogu. Poprawiam się i przedstawiam nową płytę Hey, o której w ostatnim czasie na pewno słyszeliście. Nie śledziłam etapów powstawania płyty, nie czekałam na datę wydania i nie zasłuchiwałam się w singlu promującym, ale powiem szczerze, nie dało się tego wydarzenia nie zauważyć. Kilku moich znajomych zauważalnie bardzo się cieszyło, nie mogło doczekać daty 6 listopada, więc z zadziwiającą skutecznością, dosłownie, spamowali artykułami moją facebookową tablicę aktualności. Skusiłam się.

Od razu rozpoznałam tytułową piosenkę, jednocześnie promującą płytę, którą słyszałam kilka razy w radio, ale nigdy nie przykułam wystarczająco uwagi, aby sprawdzić tytuł lub wyszukać na YT i ponownie przesłuchać. Wracając do tego złotego już (po 1 dniu w sprzedaży!) krążka, kilka podstawowych informacji. Na playliście mamy 11 utworów, łącznie trwająca tak długo jak jedna szkolna lekcja. Patrząc na okładkę wydaje się to dosyć żartobliwe, ale właśnie tak jest :) Moja ulubiona? Trudno wyróżnić, ale super słucha mi się Lotu pszczoły nad tymiankiem, może ze względu na tekst o kolosach ("i żeby tylko nie dać zmiażdżyć się kolosom"), które, znane także pod zwyczajową nazwą kolokwium, potowarzyszą mi przez kilka nadchodzących dni. Cud, że mam czas napisać ten post, ale staram się nie zaniedbywać żadnej sfery mojego życia, a szczególnie tych związanych z przyjemnościami i zainteresowaniami. Świetne jest to, że na samym starcie już 6 z 11 utworów można było znaleźć na kanale Hey na YouTube, które zamiast teledysków posiadają impresje, każda stworzona przez inną osobę. Następnie chcę wyróżnić Wodę oraz Z przyczyn technicznych. Do wykonania tej drugiej została zaproszona Gaba Kulka, której, szczerze się przyznawszy, bardziej nie lubię niż lubię. Ale w duecie z Kasią daje radę. Wraz z nową płytą ruszyła trasa koncertowa, która chyba musi być bardzo oblegana, bo słyszę od mnóstwa osób, że wybierają się na koncert lub już były i są zachwycone. To dobre wieści, szczególnie w świetle artykułu na moim regionalnym portalu trojmiasto.pl.

Myślę, że nikogo nie zaskoczyłam swoimi dzisiejszymi słowami, ale posta napisałam głównie dlatego, żeby płytę docenić. Nie ma to jak dobra polska muzyka, która, niestety, nie zdarza się często (przynajmniej według moich upodobań i gustu). Na koncertach Kasi byłam razy dwa, o jednym wspominałam przy okazji opisywania Open'era, a drugi odbył się z okazji Dni Pruszcza jakieś dwa lata temu. Najbliższy koncert w Trójmieście odbędzie się 7 grudnia, w gdyńskim klubie Ucho (55/49 zł), więc zainteresowanym polecam.