piątek, 20 lutego 2015
everyone has its infinity
Kochani!
U mnie kurz opadł po bitwie, prawdę mówiąc jakiś czas temu. Zachęcona do pisania przez mojego przyjaciela, zasiadam przed komputerem. Przy okazji "katuję się" piosenką, które kojarzy mi się jednocześnie z dzieciństwem jak i z dość bolesnym rozstaniem - Always On My Mind Pet Shop Boys. Pamiętam, jak słuchałam ich z "przymusu", bo mama słuchała :-)
W tak zwanym międzyczasie zostałam inżynierem, moja siostra skończyła osiemnaście lat i coraz lepiej radzę sobie za kierownicą :-) A jeśli jesteśmy już w temacie samochodów... dzisiaj byłam w Empiku i zastanawiałam się jaką płytę kupić sobie na czas jazdy ;-) Czasami jakoś wpadnę w taki ciąg reklam na wszystkich lubianych stacjach i staję się bezradna na to ;-) Może ktoś coś mi poleci?
Nie mogę się doczekać mojego wyjazdu do Stanów. Miałam już rozmowę o pracę i sprawy zaczynają nabierać konkretnego kształtu. A ja każdą złotówkę chowam do skarbonki ;-) Przyznam Wam się szczerze do czegoś. Strasznie mi smutno (nawet mam łzy w oczach), gdy widzę tegoroczne ogłoszenia artystów, którzy wystąpią na Open'erze... To będzie pierwszy raz od 4 lat, gdy nie rozpocznę lata na terenie gdyńskiego lotniska. Tak samo żałuję koncertu AC/DC i zapewne wielu innych, które mnie ominą tego lata... Mam nadzieję, że będę miała okazję wybrać się na takie wydarzenie w Stanach i przekonać się czy jest prawdą, gdy artyści mówią o niesamowitej polskiej publiczności :-)
Wiem, straszny ze mnie głuptas i szukam dziury w całym.
Obiecuję następnym razem konkretnie o muzyce, ostatnio zasłuchuję się w Curly Heads i Years&Years :)