niedziela, 22 czerwca 2014

siła umysłu


Uwielbiam to uczucie i takie dni. Dni, gdy budzę się rano i czuję, że nic dobrego już się nie stanie. Bo wstaję o 11 ledwo zwlekając się z łóżka; bo moją głowę rozsadza ból od zatkanych zatok. A potem, nie wiem jak, wszystko się zmienia.

Czuję w swoim sercu żądzę działania, a głowa podsuwa mi coraz śmielsze pomysły do zrealizowania.

Ogólnie nie lubię zwlekać, niecierpliwy ze mnie człowiek. A na dzień dzisiejszy mój plan na przyszłość sięga października następnego roku. Także trochę czekania się szykuje. Przypominam sobie o moich celach (które były do niedawna marzeniami), gdy muszę siąść do nauki w trakcie tej sesji. Mówię sobie: "Iza, ostatnia taka sesja, ostatnie egzaminy i potem nic Cię nie powstrzyma". Dość dobrze motywuje mnie to do robienia rzeczy niemożliwych :-)

Kocham robić coś, w co nikt nie wierzy! Nie po to, żeby komuś coś udowodnić na siłę. Po to, żeby czuć się jeszcze silniejszą. Jak człowiek pokonuje jakieś swoje granice to nagle staje na krańcu swojej wyobraźni, bierze głęboki oddech, zamyka oczy... a po otwarciu widzi, że to wcale nie koniec. Że można więcej i więcej!

 Lubię zabierać się do spełniania swoich marzeń od razu. Ponad rok temu siedziałam w pokoju, nie czułam się w nim za dobrze, i użalałam się nad sobą. A to, że jestem gruba, a że nieszczęśliwa, a że nie wiadomo co będzie... Wstałam z łóżka i zaczęłam to zmieniać. Pewne efekty uzyskałam szybko, pewne uzyskałam a potem zatraciłam, ale dzisiaj wiem, że było warto. Ciągle szukam swojej drogi do doskonałości (oczywiście tej w moim mniemaniu). Cieszę się, że na niej jestem. Wiadomo, chciałoby się coś osiągnąć szybciej, ale nie na tym to polega.

Czasami droga do sukcesu da nam więcej niż sam sukces.

Jeśli za rok o tej porze będę chociaż w połowie tam, gdzie chcę dzisiaj być, to jedno wiem na pewno. Będę tam szczęśliwa.

A na koniec klik, który dzisiaj został mi podesłany. I przyspieszył bicie mojego serca :-)