Czego naprawdę mi brak? Tak śpiewała Beata Kozidrak, kiedyś tam, dawno.
Wiem, wiem, powinnam pisać o koncertach, ale dzisiaj jakoś nie mogę zebrać myśli. Tych dobrych myśli, bo z tymi smutnymi nie mam problemu. Zamknąć mnie w 4 kątach i wariuję, dosłownie.
Ten weekend był takim rollercoasterem pod każdym względem. Wyszłam z tego (prawie) cało, o dziwo. Nawet projekt udało się oddać w czasie ;-)
Jestem pod wielkim wrażeniem kilku osób ostatnio. Za siłę walki, upór i znajdywanie tych małych szczelinek w murze prawie nie do przeskoczenia. Za to, że kochają to, co robią i mają na ten temat wielką wiedzę. Jestem pełna podziwu dla Aerosmith, które w 2012 roku wydało swoją ostatnią płytę Music From Another Dimension i jest ona bardzo dobra, przyznam szczerze. Utrzymana w ich stylu, z kilkoma naprawdę wpadającymi w ucho kawałkami. Czasami zespół, którego debiutancki album powala na kolana, wydaje drugi i... czas pryska.
Polecam przesłuchać: klik & klik. Ta druga piosenka została zagrana i zaśpiewana na koncercie w Łodzi przez Joe Perry'ego i to było genialne :-) Pewnie dlatego lubię do niej teraz wracać.
A We All Fall Down daje mi trochę nadziei, że nawet gdy jest mi źle, to nic takiego. Bo wszystkim się zdarza.
Także tęsknię. Nie wiem za kim, za czym, ale za czymś tęsknię. Czegoś mi brakuje, czegoś muszę poszukać.
Będzie dobrze.