poniedziałek, 21 lipca 2014

koncert Aerosmith


Witam po dość długiej przerwie :-) Mam nadzieję, że pamiętaliście, że byłam w rozjazdach i nikt się nie denerwował na mnie! Chcę nadrobić szybiutko zaległości, najlepiej chyba w kolejności chronologicznej :-)

Koncert Aerosmith to było moje wielkie marzenie. Zobaczenie zespołu takiego formatu wydawało mi się niemożliwe. A jednak. 6 grudnia 2013 roku kupiłam bilety i pozostało mi tylko czekać!

Specjalnie poszłam wcześniej na miejsce, bo przecież to festiwal, miasteczko jest i na pewno coś się będzie działo. Moje oczekiwania po Open'erze były chyba bardzo wysokie bo szybko się rozczarowałam. Miasteczko polegało na kilku budach z piwem i jakimś jedzeniem i tylko w jednym miejscu można było płacić kartą. A żadnego mobilnego bankomatu też nie było, a ja w kieszeni miałam tylko swoją kartę płatniczą i kilkanaście złotych. Poszłam obejrzeć film o Łodzi do kina sferycznego, czytaj: namiotu o kształcie półkuli. Ale gdy zobaczyłam podpis jednego ze zdjęć: "[..] architektóry [...]" to się rozmyśliłam.

Najgorsze było to, że nie mogłam wyjść z terenu miasteczka mimo tego, że mój bilet nie został skasowany. Trochę się wynudziłam, ale na szczęście nie przyszłam też bardzo bardzo wcześnie na miejsce. Naprawdę założyłam, że będzie sporo różnych atrakcji do zobaczenia przed koncertem ;-)

Koncert zaczął się punktualnie. Stałam obok trójki nastolatków i miłej pary po mojej prawej stronie. Bardzo podobało mi się rozpoczęcie koncertu, które polegało na tym, że na żywo widzieliśmy przygotowania zespołu do koncertu na backstage'u, a potem wśród publiczności zostało zrobione coś a'la kiss cam. Tylko, że nie było kiss tylko biust Dody :P

Wiedziałam jakie piosenki będą grane przez zespół, bo sprawdziłam setlistę z poprzednich występów w Europie. Bardzo podobało mi się to, że Steven Tyler brał telefony uczestników koncertu i nagrywał się nimi, na pewno jest to mega pamiątka z tego wydarzenia :-) Oprócz tego jedna dziewczyna była na scenie, myślałam, że spontanicznie, ale potem doczytałam co nieco i okazało się, że Aerosmith zawsze tak robi podczas koncertów :-)

Koncert był niesamowitym przeżyciem duchowym, nawet nie wiem jak to opisać, żeby się dobrze wyrazić. Ledwo widziałam zespół na scenie, gdy męska część przede mną podnosiła ręce do góry, ale to nic :-) Fantastycznie było odśpiewać tak dobrze znane słowa tak dobrych piosenek wraz z Joe Perrym i Stevenem Tylerem. Niektórzy mnie pytali który koncert wolałam - Aerosmith czy Florence and The Machine. Tych dwóch nie da się porównać :-) Każdy z nich zapamiętam, chociaż myślę, że na Florence uda mi się jeszcze wybrać, a z Aerosmith może znowu być ciężko :-)