piątek, 19 czerwca 2015

#USA: frytki z milkshakiem


Cześć! To już tydzień jak jestem w Myrtle Beach :-) Nie mogę w to uwierzyć, czas płynie mi u bardzo szybko.

Wszystko układa się dobrze. Dom, w którym mieszkam, jest o niebo lepszy od tych, w których mieszkają niektórzy moi znajomi. Nikt nie śpi na podłodze i mamy normalną kuchnię. Mieszkamy w siedem dziewczyn i nie mamy problemów z kolejką do łazienki :P

Mój pierwszy dzień w pracy był fantastyczny. Trafiłam na spoko ludzi, którzy uczyli mnie obsługi wszystkiego - DJ'a i Jasmine. Oprócz tego mieliśmy możliwość puszczania takiej muzyki, na jaką mieliśmy ochotę :-) Nie będę kłamać, to jest bardzo duży plus! Praca do najlżejszych nie należy, trzeba się trochę nachodzić i być przygotowanym na upał.

Drugi dzień różnił się od pierwszego o 180 stopni. Pracowałam w innej części parku, byłam przez większość czasu sama i jakoś tak nie miałam serca do kolejki, którą operowałam. Chyba byłam w lekkim szoku ze względu na różnicę między tymi dwoma dniami. Reszta jakoś poszła. Zaczęłam poznawać coraz więcej ludzi i czuć się coraz bardziej swobodnie w pracy. Podoba mi się to, co robię i że mam okazję ciągle używać języka angielskiego. Może uda mi się czegoś nauczyć :-)

A z tym językiem angielskim to mogą wyniknąć śmieszne sytuacje. Podchodzi dzisiaj do mnie młody chłopak i wywiązuje się między nami mini konwersacja:
ON: "Are you bored?"
JA: "A little"
ON: "What's the ride?"
JA:"You're too high for the ride. Sorry, too tall!"
ON: "I'm not high!" *śmiech*

Jeśli ktoś nie wie, to jak komuś się powie, że jest "high" oznacza to, że jest pod wpływem jakiś narkotyków :D

A co do tytułu dzisiejszego posta :-) We wtorek spotkałam się z polskimi znajomymi, którzy powiedzieli mi, że musimy iść spróbować frytek z milkshakiem w Wendy's. Hm, powiecie pewnie, że nic dziwnego. Ale... milkshake'a używa się w tym przypadku jak ketchupu do frytek... Byłam meeega zaskoczona, że ktoś mógł powiedzieć, że jest to smaczne, a na dodatek polecić to obcokrajowcom odwiedzającym USA! Stwierdziłam, że spróbuję.




Wendy's jest trzecią pod względem wielkości siecią restauracji fast food w USA. Frosty jest ich "signature dessert". Podobno od tego zaczęły się milkshaki :-)

Powiem tak - było to zaskakująco dobre! Martwiłam się o stan swojego żołądka po zjedzeniu takiej kombinacji, ale nic mi nie było. Na zdjęciach widzicie średnią porcję frytek i średnie Frosty o smaku czekoladowym. Wszystko kosztowało 4$, także przestałam się dziwić dlaczego ludzie jedzą w restauracjach fast food, jest to meega tanie!

Dzisiaj była burza, przez którą pracowałam tylko 1,5 godziny ;( Temperatura spadła do 26 stopni i powietrze jest rześkie. Ale jutro znowu wracamy do 34 stopni, zaczynam się przyzwyczajać ;-)

Buziaki! Trzymam za wszystkich kciuki na Waszych egzaminach!