poniedziałek, 1 czerwca 2015
#USA: to będzie długa podróż
Cześć!
Dzisiaj piękny dzień - 1 czerwca. Oprócz Dnia Dziecka, który sam w sobie jest super, w końcu nadszedł TEN miesiąc! Miesiąc wyzwań, zmian i rewolucji :-) Skończyło się spokojne odliczanie, wczoraj w nocy nie mogłam spać z podekscytowania! Prawie wszystkie ważne w moim życiu osoby zobaczyłam, usłyszałam mnóstwo życzeń szczęśliwej podróży.
Moja podróż wcale nie będzie taka prosta jak mi się wydawało. Pierwsze zaskoczenie spotkało mnie, gdy po kupieniu biletów do Nowego Jorku, okazało się, że muszę zostać tam na noc. Lot do Charleston mam dopiero następnego dnia o 7 rano. Jak tylko się zorientowałam, ogłosiłam się na CouchSurfingu, że potrzebuję hosta. Nie wiem z czego to wynika, ale jakiś super problemów nie miałam ze znalezieniem chętnej osoby :-) Chyba mam szczęście do ludzi :-)
No dobra. O 9:13 ląduje w Charleston w Karolinie Południowej. Jest to najstarsze i drugie największe miasto w tym stanie. Oddalone o 95 mil od Myrtle Beach, które jest moim nowym miejscem zamieszkania na wakacje. Tak to wygląda na mapie:
USA jest chyba najlepiej opisanym krajem na Google Maps, także jak widzicie jest połączenie autobusem C32, które zajmuje 2,5 godziny. To tak jakby pojechać pociągiem z Gdyni do Bydgoszczy ;-) Tylko różnica jest taka, że... W Polsce połączeń Gdynia - Bydgoszcz jest dużo. A tam ten autobus jeździ raz dziennie i wyrusza z Charleston o 9:55 rano... Między tymi dwoma miastami jeździ także bus Greyhound, ale wyjeżdża jeszcze wcześniej. W godzinach popołudniowych nie znalazłam żadnych połączeń... Beznadziejnie. Ponownie szukam pomocy na CouchSurfingu, i w kwestii podzielenia się z kimś kosztami benzyny, gdyby ktoś jechał jak i noclegu... Moja podróż chyba będzie trwała wieczność! Chociaż może to i dobrze, że tam zostanę na 24 godziny, bo przy okazji szukania połączeń udało mi się wyczytać, że jest to piękne miasto, a jedzenie jest przepyszne :-)
Z domu wyjeżdżam już w sobotę. Z Gdańsku kieruję się do Poznania, aby spotkać się z moją przyjaciółką, która nie mogła dotrzeć na imprezę, a bardzo zależy mi na spotkaniu. Stamtąd w niedzielę udam się do Warszawy, gdzie spędzę ostatnich kilkanaście godzin przed wylotem. Oj, jak wczorajsza noc była taka emocjonująca, to nie wiem co będzie wtedy...
Sprawdziłam już nawet ofertę filmów na pokładzie Dreamlinera linii AirBerlin ;-P W środę odbieram jeszcze międzynarodowe prawo jazdy i w czwartek otwieram walizkę. Mama wzięła urlop na cały ten tydzień, co też jest super :-)
Mam nadzieję, że to, że jestem otwarta na ludzi i świat nie będzie przyczyną jakiegoś nieszczęścia i uda mi się dotrzeć bezpiecznie do celu. Jedno wiem na pewno - będę wykończona!