czwartek, 16 lutego 2012

muzyka to potęgi klucz! albo jakoś tak...


Dawno nie pisałam, ale przyszedł II semestr i przyprowadził ze sobą różnych kolegów, m.in. dużo laboratoriów i dużo godzin na Politechnice, abym nigdy się nie stęskniła. Dzisiaj o The Black Keys, zespole, który w wydaniu styczniowym Teraz Rock zajął 10 centymetrów kwadratowych papieru, a w lutowym... całą okładkę i kilka stron. Jednak nie jest to powód, dla którego ten post poświęcam im.

Do niedawna nie słyszałam o tym zespole. Zapewne niewielu słyszało, bo jest to idealny przykład obrazujący powiedzenie "bez pracy nie ma kołaczy". Zespół uformował się w 2001 roku, a swoje pierwsze płyty nagrywał w garażu. Następnie rok w rok wydawał nowy materiał, został zauważony przez znaczącą wytwórnię płytową i od 2006 roku odnosi coraz większe sukcesy. Największy przełom w popularności przyniósł im singiel Tighten Up z płyty Brothers wydanej w 2010 roku. Teledysk jest przezabawny, przeuroczy i "przeprawdziwy" :)) Zapewne miłośnicy gier komputerowych znają kawałek z gry FIFA 11, niektórzy z serialu Gossip Girl itd. Co ciekawe, magazyn Rolling Stone umieścił go na liście 15 Best Whistling Songs of All Time. Znowu odchodzę od tematu, grr!!

El Camino jest siódmym albumem grupy. W zależności czy zajrzymy do słownika włosko-polskiego czy hiszpańsko-polskiego tytuł oznacza komin lub droga. Stawiam, że chodzi o drogę (wnioskując po samochodzie na okładce, którym, notabene, jest Chevrolet El Camino). Płyta od razu zadebiutowała na pozycji 2. na liście Billboard 200 (taka tam lista sprzedaży albumów w USA) i w ciągu tygodnia sprzedała się w liczbie 206 tys. w samych Stanach. Patrick Carney (perkusista) twierdzi, że sukces poprzedniej płyty miał duży wpływ na powstawanie El Camino, ponieważ zespół był pod wielkim wrażeniem swojego sukcesu, tego jak ludzie zwracają na nich uwagę i jak dużo koncertów dają. To właśnie jest powód, dla którego utwory z tej płyty są takie szybkie, lecz praca nad nimi była o wiele bardziej relaksująca w porównaniu do Brothers. 

Pierwszym singlem wydanym z płyty jest Lonely Boyktóry ukazał się 2 miesiące przed płytą. Często słyszy się o The Black Keys, że reprezentują gatunek starego, dobrego rock and rolla.  Nawet broda Dana jest jakaś taka... rock'n'rollowa! Dużo jej w teledysku do Gold On The Ceiling, który obrazuje też dużą popularność zespołu (bilety na koncert The Black Keys na Madison Square Garden zostały wyprzedane w 15 minut!). Podoba mi się ten klip, co w sumie jest jakimś wyjątkiem, bo raczej nie lubię chodzenia na łatwiznę i wstawiania po prostu nagrania z koncertu i podkładania do niego ścieżki z albumu.

Płyta warta jest tego, by spędzać z nią każdorazowo 38 minut. Zespół godny podziwu za swój upór w dążeniu do kariery, wielu po drodze by się poddało. Mimo tego, że płyta ukazała się w grudniu 2011 niektórzy odważyli się nazwać ją najlepszą płytą roku. Ja wolę Brothers, ale to pewnie przez miłość do Tighten Up :)