czwartek, 23 lutego 2012
wakacyjne wspomnienia
Wydaje mi się, że większość osób zna tą okładkę. Tę nazwę także, kto by jej nie znał? Zespół ma już na karku 11 lat, nagrodę Grammy za Use Somebody i 5 wydanych albumów. O ostatnim z nich mam ochotę dzisiaj napisać i zobaczyć jak zachodzi słońce wg Kings of Leon. Nazwa płyty wzięła się z tekstu do piosenki Small Town Johna Andersona oraz dlatego, że tytuł każdej ich płyty miał pięć sylab, więc Come Around Sundown pasowało idealnie.
Kings of Leon jest, można powiedzieć, rodzinnym biznesem. Zespół tworzy trzech braci oraz ich kuzyn o tym samym nazwisku Followill. Od początku byli postrzegani jako interesujący, ale płyta, która zadziałała jak katapulta i spowodowała, że stali się najbardziej pożądanym zespołem koncertowym, to Only By The Night wydana w 2008 roku. W 2009 roku odwiedzili Polskę, będąc headlinerem Heineken Open'er Festival. Wtedy pierwszy raz ujrzałam tę nazwę, na wielkim zielonym plakacie, jako pierwszy wymieniony zespół. Then they rocked me world (przepraszam, żadne inne zdanie po polsku nie pasuje!). Moja mama słuchała ich całe lato :)
W 2010 roku pojawiła się płyta, będąca obiektem moich dzisiejszych wypocin. Okładka, brzmienie, teksty kojarzą mi się tylko z jednym - z wakacjami, zachodami słońca i sielanką. Tydzień przed premierą płyty na YouTubie ukazała się przystawka - Radioactive. Lato, okulary przeciwsłoneczne, murzyni - no i wszyscy są uśmiechnięci, prawda? ;-) Ale teledysk do Pyro lekko mnie przeraża. Szczególnie, gdy mężczyzna upada na podłogę i w spowolnionym tempie obserwujemy ruchy jego ciała. Kocham Kings of Leon za bas, oh, jak ja kocham bas!!! Uwielbiam się go doszukiwać i to, jak pieści moje uszy... Mmmmm.... Ekhem, ekhem. No właśnie. Obydwa wspomniane utwory są czymś, czego można było spodziewać się po Kings of Leon. Głośny, trochę garażowy, rock i ostry wokal. O Back Down South nie możemy tego powiedzieć. Harmonijka, skrzypce, klasyczne gitary bardziej przypominają nam gatunek country. Teledysk dopełnia to wszystko jeszcze bardziej ukazując koncert zespołu na polanie. Utrzymana w podobnym klimacie jest jeszcze Mary, którą osobiście bardzo lubię.
Cieszę się, że Kings of Leon wydało taki album. Zachowują swój styl znany nam dobrze z Only By The Night, ale mimo to odważyli się pokazać swoje łagodniejsze oblicze. Nie żerują na popularności Sex on Fire lub wspomnianym już Use Somebody. Płyta zachęca do przyjrzenia się twórczości zespołu i sięgnięcia po pierwszy album, gdy Kings of Leon nie miało jeszcze takiego "charakterku". Posłuchaj Come Around Sundown niezależnie od tego czy znasz zespół czy nie (to dobra okazja, by poznać cząstkę historii rocka!). A najlepiej sięgnij po płytę i wakacyjne wspomnienia, mając przy tym zasłonięte okno, by nie widzieć tej chlapy i błota.