środa, 30 kwietnia 2014
podsumowanie miesiąca
W kwietniu tyle się działo, że potrzebuję jakoś zebrać moje myśli w jedno miejsce. Stwierdziłam, że zrobię to tutaj. Bo tutaj jest moje miejsce :-)
Ten miesiąc był dla mnie dość taki... poszarpany. Nie miałam swojej rutyny, jakoś nie mogłam się wpasować w to, co w tym miesiącu się działo. Zdecydowanie nie mój najlepszy miesiąc. A na pewno nie pod względem uprawiania sportu :( Tygodnie były jakieś takie "niepełne", jakby brakowało jeszcze jednego dnia. Na pewno tego na odetchnięcie. Byłam jakaś taka niespokojna, nawet mama mi dzisiaj powiedziała, że mam podkrążone oczy... Od alergii? Nie sądzę. Czas uciekał przez palce.
Dzisiaj ten miesiąc się już kończy. Ja już zaczęłam swoją majówkę, Politechnika Gdańska ma ją od dzisiaj :-) Wczoraj wybrałam się razem ze znajomymi z grupy na grilla, także mogę powiedzieć na 100%, że to majówka :-) W maju mam ochotę... hm... może nie zwolnić, bo studia mi nie dadzą, ale jakoś bardziej się uporządkować. Jestem "człowiekiem - kalendarzem", lubię być zorganizowana :-)
Oczywiście - życie pisze swój scenariusz. Ostatnio powtarzam to zdanie - na głos i w głowie - o wiele za często chyba...
Koniec smutów! Idzie nowy miesiąc. Mój ukochany :-) Do porannej owsianki zacznę dodawać truskawki, a nie banany, juhuu :-) W ogóle w mojej głowie pojawił się dość szalony (?) pomysł zrobienia sobie tatuażu. Mam dwa wzory obmyślane. Nawet przejrzałam kilka trójmiejskich studiów tatuażu. Zobaczymy co z tego wyjdzie, albo raczej kiedy wyjdzie :-)
A Wy? Macie tatuaże, polecacie/odradzacie? Mam nadzieję, że Wasz kwiecień był lepszy niż mój!
PS Dobra, jakoś tak napisałam tego posta jakby kwiecień naaaprawdę był beznadziejny. Nie był aż tak. Na przykład - blog w tym miesiącu pobił rekord wyświetleń od powstania :-) I ja też nie pisałam jak dotąd nigdy częściej!